Przyznam szczerze,
że dzisiaj odczuwam szczególną odpowiedzialność pisząc recenzję. A bierze się
to z faktu, że chodzi o recenzję pierwszej książki, którą objęłam patronatem na
moim blogu. Wiem, że w tym momencie stali bywalcy Ogrodu Kwitnących Myśli
wiedzą już doskonale, że chodzi o debiutancką powieść obyczajową „Pod naszym
niebem” Sylwii Kubik, która została wydana przez Wydawnictwo eSPe i której
premiera będzie miała miejsce już za pięć dni, dokładnie 2 sierpnia.
Można powiedzieć, że
miałam przyjemność obserwować od poczęcia jak powstawała ta książka, ponieważ o
pomyśle na nią dyskutowałyśmy zażarcie rok temu, na warsztatach pisarskich, na
których po raz pierwszy spotkałam Sylwię oraz grono innych fantastycznych
kobiet, z którymi przyjaźnimy się do dzisiaj. Tym większą radość sprawiła mi
możliwość ocenienia dzieła już wykończonego, ubranego w piękną szatę graficzną
( wielkie brawa dla Wydawnictwa eSPe za piękną, jasną, optymistyczną okładkę )
i promowanego z wielkim zaangażowaniem samej Autorki. Doceniam ogromnie jej
wkład w każdy detal, nawet w przygotowanie paczek dla recenzentów. Wierzcie mi,
to trochę tak, jakby razem z powieścią dostać kawałek serca tego, kto ją
tworzył.
Akcja „Pod naszym
niebem” toczy się w małej wsi Brzozówka na Powiślu, podobnej do setek i tysięcy
polskich wiosek na prowincji. Główna bohaterka, Karolina, to szczęśliwa
mężatka, matka dwóch córek, Anielki i Gabrielki. Gabrysia przyszła na świat
jako skrajny wcześniak i ten wątek odegra niebagatelną rolę w powieści.
Karolina to również nauczycielka i działaczka samorządowa zaangażowana mocno w
życie małej społeczności Brzozówki. Powiem
Wam tak – w opowieść napisaną przez Sylwię Kubik wchodzi się tak, jak do domu
przyjaciela. Zaczęłam czytać pierwsze zdania, akapity, strony, i nagle,
zupełnie tego nie odnotowując, poczułam się jak u siebie – dobrze, bezpiecznie,
na miejscu, i zapragnęłam się rozgościć na dłużej. Naprawdę, ten opis
najwierniej oddaje moje pierwsze wrażenie, które, jak się później okazało,
miało mi towarzyszyć już do końca lektury. Każdy kolejny poznawany bohater był
dla mnie niczym nowo poznany mieszkaniec miejscowości, do której człowiek się
przeprowadza w poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi. A co bohater, to
historia! Poznajemy zatem, między innymi, nader energiczną, z delikatnymi
zapędami terrorystycznymi ( ale tylko dla dobra sprawy ;) ) sołtyskę Krysię,
sympatycznego i życzliwego księdza Karola, tajemniczego Macieja, który swoimi
planami nieźle namiesza w głowie mieszkańcom Brzozówki, przyjaciółkę Karoliny –
Hanię, kobietę o iście anielskiej cierpliwości, z gatunku tych, co to „w butach
pójdą do nieba” ( a dlaczego, przekonacie się czytając książkę ). Jak to bywa w
małych miejscowościach, nie da się też uniknąć spotkania z mniej sympatycznymi tubylcami,
a do takich z pewnością zalicza się babcia Weronika, czyli teściowa Hani.
Zapewniam Was jednak, że ten wątek nie popsuje Wam krwi podczas lektury,
ponieważ Sylwia Kubik pokazała w nim swoje komediowe oblicze ;) :
„– Apetyt za to pani dopisuje – stwierdziła
Karolina.
– Co mi innego zostało? Zjem, chociaż
wolałabym sernik.
– Wujek Piotr też lubił sernik... – Dominika
smutno pokiwała głową. – Szkoda, że nie żyje.
– Szkoda, szkoda – potwierdziła Weronika.
– Na co zmarł? – zainteresowała się
Karolina.
– Z tego co pamiętam, to na raka prostaty. –
Hania smutno się uśmiechnęła na wspomnienie trochę jowialnego wujka. Był
sympatycznym i kulturalnym mężczyzną, który zawsze z atencją odnosił się do
kobiet. Prawdziwy dżentelmen.
– Raka, to i ja mam na pewno... – wtrąciła
Weronika, widząc, że temat rozmowy zbacza z jej osoby.
– Prostaty? – zakpiła Karolina.
– Pewnie tak. Tak mnie kości bolą, że to na
pewno rak prostaty”. ( str. 241 )
Poznajemy też Kobietę Cmentarną, której wątek
jest jednym z najważniejszych i najbardziej tajemniczych w książce, a dotyka
odległej przeszłości, która jednak rzutuje mocno na teraźniejszość wielu ludzi.
„Coraz częściej uświadamiam sobie,
że to, co wydarzyło się w przeszłości, ma ciągle na nas wpływ. I to większy,
niż myślimy...” ( str. 237 ). Bardzo ciekawą
postacią jest również druga przyjaciółka Karoliny, poznana w szpitalu Monika.
Niejednoznaczna, z pogmatwanymi emocjami i charakterem. Na uwagę zasługują też
historia Tomka i Wiktorii czy postać wiecznie roszczeniowej Kaśki… Oczywiście,
fabuły Wam nie zdradzę, sami zawitajcie do Brzozówki i poznajcie jej mieszkańców.
Powiem
Wam tyle - jeśli kochacie opowieści pełne mądrości połączonej z pogodą ducha,
optymizmem i humorem, to nie możecie przegapić tej książki! „Pod naszym niebem” przypomina piękną,
kolorową, połączoną z dziesiątek, setek kawałków o różnych kształtach
patchworkową kołdrę. Każdy kawałek to inny człowiek i inna opowieść, ale
ponieważ wszystkich ich, wcześniej czy później, los zetknął w Brzozówce, ich
życiowe ścieżki się posplatały nawzajem, a czasem wręcz zaplątały i latami nie
mogą rozplątać. Ale choć trafi się gdzieś czasem jakiś krzywy, niepasujący
ścieg ( jak choćby gburowaty odludek Stefan ), nie ma on wpływu na obraz
całości. Ba, staje się jej nieodłączną, ważną, konieczną cząstką bez której
szwy by się popruły i w najlepszym razie powstałaby dziura.
Szczególne
plusy daję za kilka elementów, które mnie osobiście bardzo się spodobały: za
kapitalne wręcz dialogi z małą Gabrysią, w których pod lekką pianką humoru
kryje się i smutek, i żałoba, i tak zwana życiowa mądrość, pozbawione jednak
goryczki. Za wątek samej Gabrysi i pokazane osamotnienie i emocje miotające
matkami takich wcześniaków – myślę, że Sylwia Kubik, która opisała własne
doświadczenia, ma szanse swoją książką wywołać ogólną dyskusję dotyczącą takich
matek i dzieci, i chwała jej za to, bo temat jest bardzo ważny. Za wątek pani
Heleny, który jest przykładem połamania ludzkich losów przez historię i
przywołuje taki jej fragment, który do niedawna był tabu i którego nie
poruszano.
Podsumowując, zachęcam Was z całego serca
do lektury „Pod naszym niebem”. To nie jest banalna, przewidywalna obyczajówka.
Lub, innymi słowy, nawiązując do wcześniejszego porównania, to nie jest jakaś
tam tania kołderka chińskiej produkcji. To najprawdziwszy patchwork ludzkich
losów i emocji zszyty z wprawą godną fachowca i artystki w jednym! A ja
sama mam nadzieję na ciąg dalszy, co zresztą delikatnie sugeruje niejednoznaczne
zakończenie…
Gorąco
polecam!
Wydawnictwo:
eSPe
Data
wydania: 2 sierpnia 2019
Liczba
stron: 384