czwartek, 10 września 2020

„Oświęcim Praga. Czas miłości i nadziei” – opowieść, która leczy pamięć

 


Zacznę nietypowo. Z czym kojarzy się Wam Oświęcim? Podejrzewam, że co najmniej dziewięćdziesiąt procent z Was będzie miało jedno nasuwające się skojarzenie – z nazistowskim obozem koncentracyjnym Auschwitz. Czy nie tak właśnie jest? I to nie jest zarzut z mojej strony, bo sama miałam do niedawna wdrukowane identyczne skojarzenie. Co gorsza, jedyne. Dlatego od samego początku, od pierwszej zapowiedzi, zaintrygowała mnie książka „Oświęcim Praga. Czas miłości i nadziei”, która jest wspólnym dziełem trójki pasjonatów, Iwony Mejzy pisarki, autorki komedii kryminalnych „Wszystkie grzechy nieboszczyka”, „Wyszedł z domu i nie wrócił” oraz „Przepis na zbrodnię”, Tomasza Klimczaka – dziennikarza radiowego i telewizyjnego, miłośnika historii i Mirosława Ganobisa – miłośnika i propagatora historii Oświęcimia, twórcy prywatnego muzeum poświęconego historii miasta. Jest też częścią większego projektu, ponieważ oprócz książki powstał również film. To oparta na faktach opowieść o przedwojennym przedsięwzięciu biznesowym, które znacząco zmieniło ówczesne oblicze miasta i wpłynęło na losy dużej części jego mieszkańców dzięki powstałym miejscom pracy. Ale to przede wszystkim opowieść o pasji, o marzeniach, o ówczesnych wizjonerach, którzy mieli dość odwagi, żeby te swoje wizje przekuć w rzeczywistość, podjąć ryzyko, rzucić losowi rękawicę.

 

Macie sentyment do okresu dwudziestolecia międzywojennego? Myślę, że my, Polacy, mamy chyba słabość do tej epoki wpisaną gdzieś w genach. Przynajmniej mnie przez bardzo długi czas te dwadzieścia lat kojarzyło się z młodym, jeszcze zachłyśniętym świeżo zdobytą wolnością państwem, z radością, niespożytą energią, sukcesami, rozwojem. I z obrazkami trochę rodem z filmów z przedwojennego kina, w których przystojni, szarmanccy mężczyźni zdobywają piękne, eleganckie kobiety i jeżdżą cudnej urody limuzynami. Oczywiście, czas, wiedza o epoce i życiowe doświadczenie mocno utemperowały te moje filmowe wizje. Teraz wiem, że był to również czas biedy, a nawet nędzy, czas ogólnoświatowego krachu, licznych bankructw firm czy ogromnej przestępczości. A jednak wiadomość o książce, która opisuje powstanie jednej z najprężniej działających w tamtym okresie fabryk produkujących samochody podziałała mi od początku na wyobraźnię. Tym bardziej, że właściwie do tej pory nie wiedziałam nic o rynku motoryzacyjnym w przedwojennej Polsce i nie słyszałam nigdy wcześniej nazwy Oświęcim Praga. A gdybym ją nawet usłyszała, to na pewno nie wpadłabym na to, że chodzi o nazwę pięknego i, jak na tamte czasy, nowoczesnego samochodu!

 

„Oświęcim Praga. Czas miłości i nadziei” to z jednej strony opowieść ściśle oparta na faktach, z drugiej podbarwiona dzięki wyobraźni autorów historia pasji, namiętności, miłości i zawikłanych ludzkich emocji. Większość bohaterów to postacie historyczne, faktycznie istniejące, wskrzeszone na kartach książki na potrzeby opowiedzenia historii założenia w Oświęcimiu fabryki. To hrabia Artur Potocki i hrabia Roger Raczyński, pomysłodawcy i założyciele firmy, ksiądz Jan Skarbek i rabin Eliasz Bombach, filary oświęcimskiej społeczności. Nie brak w tej historii również postaci powszechnie znanych, które, jak się okazuje, miały związek z tą marką samochodu ponieważ go reklamowały w szeroko zakrojonej kampanii reklamowej, jak słynny śpiewak Jan Kiepura czy malarz Wojciech Kossak. Obok nich zaś pojawiają się bohaterowie fikcyjni, jak choćby elektryzująca kierowczyni i rajdowczyni Halina Toeplerowa czy wierny pracownik firmy, Jan Kozaczek, reprezentujący jedną z wielu rodzin, których losy były ściśle związane z losami fabryki.

 

Przyznaję, że bardzo się cieszę, że ta historia ujrzała światło dziennie, bo jest fascynująca i pobudza wyobraźnię. To opowieść o trudnej, ale jednocześnie ekscytującej drodze od pasji i marzeń do ich zrealizowania. Myślę, że mało kto, poza miłośnikami motoryzacji, słyszał o takim samochodzie jak Praga Oświęcim, tymczasem szeroko imponująca kampania reklamowa sprawiła, że było to auto, o którym marzyło wiele osób. Nie należy też zapominać, że mówimy o epoce ledwo kiełkującej motoryzacji, zwłaszcza w naszym kraju, który ledwo podniósł się z kolan i który dopiero walczył o odzyskanie należnej rangi na mapie Europy. Zrealizowanie takiego przedsięwzięcia jak założenie fabryki samochodów w tamtym czasie wymagało czegoś więcej niż tylko kapitału – wymagało wielkiej odwagi, wizji i brawury! Jeśli dodać do tego świat rajdów samochodowych, w których brali udział sami założyciele fabryki oraz całe ekipy startujące samochodami marki Praga Oświęcim, i to z dużymi sukcesami, mamy gotową, pełną rozmachu historię na film! I te piękne kobiety, rywalizujące między sobą w rajdach na równi z mężczyznami, pasje, namiętności, wzloty i upadki – ta historia porywa czytelnika, choć została opowiedziana ze szlachetną elegancją. A jeśli dodać jeszcze najprawdziwsze dziejowe zawirowania, w tym słynny krach ekonomiczny, trzeba przyznać, że w tej historii do końca nie braknie nerwu.

 

Jednak moim zdaniem największą, niezaprzeczalną zaletą tej książki, poza tym, że jest to pięknie napisana, fascynująca opowieść, jest fakt, że przywraca ona utraconą tożsamość miastu Oświęcim. Wskrzeszając je na kartach książki jako miejsce, gdzie mieszkali ludzie, którzy kochali, marzyli, ulegali złudzeniom, mocowali się z losem, walczyli, ŻYLI zwraca mu tożsamość, którą straciło w momencie, gdy powstał tam nazistowski obóz zagłady i niejako wymazał całą jego piękną przeszłość. I dlatego chylę czoła przed pomysłodawcami i twórcami książki i filmu, a sama zachęcam Was gorąco – sięgnijcie po „Oświęcim Praga. Czas miłości i nadziei”, bo to piękna część naszej historii i dobrze, że możemy ją odzyskać!





1 komentarz:

„Herbaciane róże” - Wzruszająca opowieść o tym, że choć prawda wyzwala zrywając bez znieczulenia opatrunki pozorów i kłamstw to przecież nawet stare, jątrzące się latami, zaniedbane rany da się uleczyć balsamem przebaczenia i miłości.

  Miłość to nie jest przygoda. Ma smak całego człowieka. Ma jego ciężar gatunkowy. I ciężar całego losu. Nie może być chwilą. Wieczność czło...