poniedziałek, 5 lipca 2021

„Za ścianą ciszy” – czyli literackie pianissimo z mocnym akordem w finale – RECENZJA PATRONACKA!

 



Ta recenzja miała się ukazać przedpremierowo, albo najpóźniej w dniu premiery. Niestety, życie pokrzyżowało mi blogowe plany. Myślę jednak, że może, paradoksalnie, dobrze się stało. Nie wiem jak Wy się na to zapatrujecie, ale mnie coraz bardziej frustruje krótkie medialne życie książek. Taki przysłowiowy żywot motyla. A przecież to, że nie zdążymy jakiejś powieści przeczytać w okolicach premiery nijak się ma do jej wartości! Dobra, warta uwagi książka, pozostanie taka również rok czy dziesięć lat po tej dacie. Dobra literatura to nie jogurt, nie ma daty przydatności do spożycia.

 

I dlatego cieszę się, że mogę Wam wreszcie opowiedzieć o moim ostatnim blogowym patronacie czyli „Za ścianą ciszy” Anny Ziobro. Byłoby przykro, gdyby ten tytuł zaginął w mnogości letnich premier, bo porusza bardzo istotne tematy i sięga w głąb, nie poprzestaje na prześlizgnięciu się zwinnie po wierzchu. Takiej literatury nam trzeba, bo otwiera oczy na sprawy ważne i wyrywa czytelnika z samozadowolenia oraz ze strefy komfortu.

 

Bohaterką powieści jest Ida, utalentowana graficzka komputerowa, piękna i wrażliwa kobieta. Mądra i krucha jednocześnie, z powodu swojej choroby. Ida ma bardzo poważne problemy ze słuchem. Na jedno ucho nie słyszy w ogóle. W drugim ma znaczny ubytek słuchu, ale dzięki aparatowi daje radę jakoś funkcjonować. I nie wyklnijcie mnie za owo „jakoś”, bo właśnie to określenie idealnie oddaje sposób funkcjonowania Idy. Czyli względnie dobrze, pozornie szczęśliwie, ale…

 

Ida wplątała się w bardzo toksyczną relację z Maciejem, typowym karierowiczem i zdobywcą, który życie traktuje zadaniowo. Tak też traktuje swój związek, przez co od pierwszych chwil wzbudza niekłamaną niechęć u czytelnika. Przynajmniej u mnie taką wzbudził. Jedyne prawdziwe wsparcie gwarantuje kobiecie jej młodsza siostra, Agata. Anna Ziobro pozwala czytelnikowi poznać Idę i stopniowo, małymi kroczkami wejść w jej świat.

 

Ta opowieść bardzo łatwo mogłaby skupić się na toksycznej relacji miłosnej i przemienić w łzawy melodramat. Ale, tak jak wspomniałam wcześniej, Autorka sięga głęboko. „Za ścianą ciszy” to opowieść o pokonywaniu kolejnych schodów i barier przez osobę, dla której wiele czynności niedostrzegalnych, instynktownych dla innych, jest codziennym przekraczaniem własnych możliwości. Tutaj pozwolę sobie na pewną prywatną dygresję – zrozumienie problemów Idy przyszło mi tym łatwiej, że miałam do czynienia z osobami źle słyszącymi, a poza tym dane mi było po ciężkiej kontuzji doświadczyć barier architektonicznych. I choć akurat moje osobiste doświadczenie nie miało nic wspólnego z problemami ze słuchem, bardzo boleśnie uświadomiło mi ilu barier doświadcza na co dzień człowiek ograniczony z powodu niedomagania jakiegokolwiek zmysłu.

 

„Za ścianą ciszy” porusza bardzo wiele ważnych tematów. Jak być rodzicem dla dziecka niepełnosprawnego? Jak odnaleźć się wobec niepełnosprawności bliskiej osoby w różnych życiowych sytuacjach? Jakie są granice odpowiedzialności pełnosprawnego członka rodziny za tego mniej sprawnego? Wyjątkowo pięknymi postaciami są rodzice Idy i Agaty oraz sama Agata. Kochający i czuli, ale jednocześnie mądrze wymagający. Stojący murem za Idą, ale też popychający ją konsekwentnie do przodu, dopingujący do skoku na głęboką wodę.

 

Niebagatelne znaczenie ma również dla tej opowieści brak tolerancji rówieśników dla niepełnosprawności Idy. Anna Ziobro odmalowuje z wielką empatią to swoiste zderzenie poczucia bezpieczeństwa wyniesionego przez Idę z rodzinnego domu z okrucieństwem i bezmyślnością grupy rówieśniczej. To doświadczenia ze szkoły naznaczają Idę i czynią ją podatną, już w życiu dorosłym, na manipulacje kogoś tak wyzutego z empatii jak Maciej. Autorka stawia między wierszami pytania o rolę szkoły, wychowawców, o uwrażliwienie młodych ludzi na niepełnosprawność.

 

Nie myślcie jednak, że ze względu na poważną tematykę książkę czyta się źle czy ciężko. Nic podobnego! Ta opowieść jest napisana pięknie, dojrzale, z lekkością, która sprawia, że nawet nie wiemy kiedy zanurzamy się w historię Idy i jej bliskich. Przechodzimy jej drogę, poznajemy upadki i wzloty, upokorzenia i małe zwycięstwa. Poznajemy od środka świat ciszy, który jest światem Idy. Czy kiedykolwiek musieliście się bać, że wpadniecie pod samochód, bo nie usłyszycie, że nadjeżdża? Czy wyobrażacie sobie, że nie możecie w samochodzie, nawet jadąc polną drogą na piknik, włączyć radia czy płyty, bo nie bylibyście w stanie skupić się na prowadzeniu i usłyszeć tego, co się dzieje na drodze? A w sytuacjach towarzyskich – wyobrażacie sobie wykluczenie osoby, która nie ma pojęcia, z czego śmieją się inni? Która traci główny wątek konwersacji i nie słyszy zadanego jej pytania? To w takiej, pełnej konsternacji ciszy, rodziły się demony Idy. To my sami, ludzie w pełni zdrowi i sprawni, często nieświadomie przywołujemy demony u tych mniej sprawnych. Z braku empatii, z pośpiechu, z braku chwili na refleksję. Tymczasem Anna Ziobro pokazuje czytelnikowi dziesiątki takich epizodów i sprawia, że zaczyna go uwierać niewygodne pytanie czy aby nigdy nie zachował się wobec kogoś równie nietaktownie jak bohaterowie książki. Zaczyna sobie wyobrażać świat ciszy, jakże inny od naszej pełnej hałasu i chaosu codzienności.

 

A do tego wszystkiego Autorka wplata jeszcze wątek miłości „mężczyzny po przejściach, kobiety z przeszłością”. Dwojga nieufnych, pokiereszowanych przez los i bliźnich ludzi. Bo choć „człowiek człowiekowi bliźnim, z bliźnim się można zabliźnić”, jak mówi Stachura, to jaki jest blizn, które tworzą twardy pancerz nieufności, nie do przeskoczenia?

 

Polecam Wam bardzo gorąco „Za ścianą ciszy”. Jestem dumna z tego, że logo Ogrodu Kwitnących Myśli znajdziecie na tej książce. Książce, która jest niczym utwór grany pianissimo, subtelnie i z wirtuozerią, po to, żeby w finale uderzyć mocnym akordem ważnych, trudnych pytań i pozostawić czytelnika zachwyconego i wstrząśniętego jednocześnie. To jest książka, którą nauczyciele powinni omawiać na lekcjach wychowawczych na temat wrażliwości wobec osób z różnego rodzaju niepełnosprawnościami. Naprawdę mocna i dobra rzecz :) ! I do tego jak się czyta!

 

Za zaufanie oraz możliwość objęcia tej książki patronatem bardzo dziękuję Wydawnictwu Dragon.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

„Herbaciane róże” - Wzruszająca opowieść o tym, że choć prawda wyzwala zrywając bez znieczulenia opatrunki pozorów i kłamstw to przecież nawet stare, jątrzące się latami, zaniedbane rany da się uleczyć balsamem przebaczenia i miłości.

  Miłość to nie jest przygoda. Ma smak całego człowieka. Ma jego ciężar gatunkowy. I ciężar całego losu. Nie może być chwilą. Wieczność czło...