„Cud grudniowej nocy” Magdaleny Majcher to jedna z
pierwszych książek świątecznych, które przeczytałam w tym roku, i pierwsza
przeczytana z tych, które przywiozłam z Targów Książki w Krakowie. I dlatego
właśnie od niej zaczynam pisanie spóźnionych recenzji. Tym razem opóźnienie
wynika z okoliczności ode mnie niezależnych, mam nadzieję, że uda mi się w
miarę szybko nadrobić zaległości i opowiedzieć Wam o wszystkich wspaniałych
książkach, które w ostatnich tygodniach wręcz połknęłam.
Wiecie doskonale, że regularnie recenzuję książki Magdaleny
Majcher, jest zatem całkowicie zrozumiałe, że nie mogłabym nie sięgnąć po
świąteczną opowieść tej Autorki. A byłam jej bardzo ciekawa ze względu na styl
pani Magdy, który nie ma nic wspólnego z pierniczkowo – lukrową słodyczą.
Zastanawiałam się zatem jak wybrnie z przedstawienia historii w świątecznej
konwencji, żeby nie przekroczyć jej ram i jednocześnie pozostać wierną sobie i
swojemu stylowi. Jak myślicie, jak się to Autorce udało?!
Nie będę Wam streszczała fabuły, ograniczę się do minimum
koniecznego, żeby przybliżyć Wam książkę. „Cud grudniowej nocy” splata historie
pięciu kobiet: Magdaleny, Teresy, Kamili, Kingi i Marii. Każda z nich ma inny
stosunek do zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia. Magdalena najchętniej by
je przespała, a z braku takiej możliwości ( oczekiwania rodzinne wobec niej są
różne od jej pragnień ) regularnie bierze w święta dyżury. Z kolei Maria marzy
o zgromadzeniu przy stole całej rodziny i wspólnym świętowaniu Wigilii, takim,
niczym z najpiękniejszych świątecznych reklam, w atmosferze nieudawanej radości
i pokoju. Jest gotowa na bardzo wiele, żeby dopiąć swego, ale czy w pogoni za
spełnieniem swojego marzenia nie posunie się o krok za daleko? Dla Kamili te
święta powinny być szczególne, ponieważ znajduje się właśnie w bardzo ważnym
życiowo momencie. Niedawno zaskoczyła ją wiadomość o nieplanowanej ciąży. Jest
rozdarta między oczekiwaniami rodziny wobec niej i jej dotychczasowego partnera,
a własnymi obawami. Czy jest gotowa na przewrót w życiu i podjęcie wiążących
decyzji? Nie jest to łatwe, ponieważ od lat znajduje się w cieniu swojej
idealnej siostry przyrodniej, Kingi. Myślę, że przy Kindze nawet Perfekcyjna
Pani Domu wypadłaby blado, jak rysunek przedszkolaka przy obrazach Renoira. Ta
dziewczyna ma wszystko pod kontrolą, w dodatku pięknie udokumentowane,
przepuszczone przez odpowiednie filtry i zamieszczone w mediach
społecznościowych. Patrzcie i podziwiajcie, maluczcy ludkowie, jak się żyje w
perfekcyjnym świecie! Tylko czy ten perfekcjonizm pozwoli jej dostrzec coraz
więcej pęknięć i rys na idealnym obrazku? I wreszcie Teresa, która jest
przeciwieństwem Marii, choć są siostrami. Gdy tamta marzy o świętach i niemalże
dostaje ekstazy na myśl o przedświątecznym szaleństwie porządków i gotowania,
Teresa uciekłaby przed tym wszystkim gdzie pieprz rośnie. Przytłaczają ją
oczekiwania rodziny wobec niej samej i tego, w jaki sposób powinna zorganizować
święta. Czuje się zmęczona i zestresowana, przez co magia świąt zupełnie jej
umyka. Czy da się pogodzić tak różne pragnienia i oczekiwania, skoro każda z
pięciu bohaterek jest członkiem jednej rodziny? Przekonajcie się sami podczas
lektury, a zapewniam, że nie będziecie się ani przez chwilę nudzić!
„Cud grudniowej nocy”, pomimo obiecującego magię tytułu, ma
dużo więcej wspólnego z naszą, chwilami siermiężną, trudną, nieprzepuszczoną
przez żadne filtry rzeczywistością, niż z bajkami o Duchu Bożego Narodzenia.
Magdalena Majcher pozostała w pełni wierna sobie i konsekwentnie odmawia swoim
czytelnikom serwowania opisów lukrowanej, słodkiej aż do zemdlenia
rzeczywistości. I chwała jej za to, bo cenię ogromnie autorów, którzy pozostają
wierni swojemu charakterystycznemu stylowi. Czy to jednak znaczy, że jej
książka przyprawi czytelnika o depresję i myśli samobójcze? Absolutnie nie, bez
obawy! W „Cudzie grudniowej nocy” możemy się przejrzeć jak w lustrze. Każdy z
nas ma w sobie coś z poharatanej wewnętrznie Magdaleny, która świąt nienawidzi,
i z wystraszonej okolicznościami Kamili, która usiłuje sprostać oczekiwaniom
innych, mając jednocześnie świadomość, że i tak zawsze jest tą gorszą, mniej
idealną siostrą. W każdym tkwi też tęsknota Marii za Bożym Narodzeniem pełnym
rodzinnej miłości, a jednocześnie dopada nas, od czasu do czasu, pokusa, żeby
przed świętami gdzieś uciec, jak to ma miejsce w przypadku Teresy. I wreszcie,
powiedzmy to sobie szczerze, wszyscy mamy coś z Kingi, która zamieszcza piękne
zdjęcia na facebooku i na Instagramie pokazując swoje odpowiednio pokolorowane
życie. Nie? To przyznać się, kto z Was zamieścił ostatnio w mediach
społecznościowych zdjęcie, na którym niekorzystnie wyszedł;)?! Magdalena
Majcher zmusza nas zatem do przejrzenia się w lustrze, ale jednocześnie
pokazuje nam w jaki sposób możemy wydobyć z nas to, co najlepsze, zwalczyć
wewnętrzne pokusy i lęki, i doprowadzić do spełnienia marzeń bez ograniczania
wolności naszych bliskich, z poszanowaniem ich pragnień, ale i w zgodzie ze
sobą. Pozostając sobie wierna i nie tracąc tak charakterystycznego pazura,
jednocześnie daje czytelnikowi nadzieję. Pokazuje siłę, jaka tkwi w każdym nas,
często nieuświadomiona. I pokazuje również siłę wspólnoty, jaką jest rodzina,
nawet jeśli jej poszczególni członkowie to osobowości dalekie od ideału i
miewają bardzo sprzeczne pragnienia. I właśnie dlatego słowo „cud” w tytule ma
swoje uzasadnienie;)!
I na koniec jeszcze słowo o szacie graficznej książki –
kolejny raz mogę jedynie pogratulować Wydawnictwu Pascal pięknie dobranej do
treści szaty! To idealna książka na prezent świąteczny, w twardej oprawie, z
przepiękną, ale nie przelukrowaną okładką, po prostu przyjemnie wziąć ją do
rąk! Gorąco Wam polecam „Cud grudniowej nocy”, opowieść, która trzymając się
blisko ziemi, jednocześnie daje czytelnikowi nadzieję i wskrzesza wiarę w głęboki
sens rodzinnego obchodzenia Świąt Bożego Narodzenia!
Za egzemplarz recenzyjny dziękuję serdecznie Autorce i
Wydawnictwu Pascal!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz