niedziela, 9 grudnia 2018

"Cud grudniowej nocy", czyli opowieść o cudach mocno zakorzeniona w rzeczywistości;)



„Cud grudniowej nocy” Magdaleny Majcher to jedna z pierwszych książek świątecznych, które przeczytałam w tym roku, i pierwsza przeczytana z tych, które przywiozłam z Targów Książki w Krakowie. I dlatego właśnie od niej zaczynam pisanie spóźnionych recenzji. Tym razem opóźnienie wynika z okoliczności ode mnie niezależnych, mam nadzieję, że uda mi się w miarę szybko nadrobić zaległości i opowiedzieć Wam o wszystkich wspaniałych książkach, które w ostatnich tygodniach wręcz połknęłam.

Wiecie doskonale, że regularnie recenzuję książki Magdaleny Majcher, jest zatem całkowicie zrozumiałe, że nie mogłabym nie sięgnąć po świąteczną opowieść tej Autorki. A byłam jej bardzo ciekawa ze względu na styl pani Magdy, który nie ma nic wspólnego z pierniczkowo – lukrową słodyczą. Zastanawiałam się zatem jak wybrnie z przedstawienia historii w świątecznej konwencji, żeby nie przekroczyć jej ram i jednocześnie pozostać wierną sobie i swojemu stylowi. Jak myślicie, jak się to Autorce udało?!

Nie będę Wam streszczała fabuły, ograniczę się do minimum koniecznego, żeby przybliżyć Wam książkę. „Cud grudniowej nocy” splata historie pięciu kobiet: Magdaleny, Teresy, Kamili, Kingi i Marii. Każda z nich ma inny stosunek do zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia. Magdalena najchętniej by je przespała, a z braku takiej możliwości ( oczekiwania rodzinne wobec niej są różne od jej pragnień ) regularnie bierze w święta dyżury. Z kolei Maria marzy o zgromadzeniu przy stole całej rodziny i wspólnym świętowaniu Wigilii, takim, niczym z najpiękniejszych świątecznych reklam, w atmosferze nieudawanej radości i pokoju. Jest gotowa na bardzo wiele, żeby dopiąć swego, ale czy w pogoni za spełnieniem swojego marzenia nie posunie się o krok za daleko? Dla Kamili te święta powinny być szczególne, ponieważ znajduje się właśnie w bardzo ważnym życiowo momencie. Niedawno zaskoczyła ją wiadomość o nieplanowanej ciąży. Jest rozdarta między oczekiwaniami rodziny wobec niej i jej dotychczasowego partnera, a własnymi obawami. Czy jest gotowa na przewrót w życiu i podjęcie wiążących decyzji? Nie jest to łatwe, ponieważ od lat znajduje się w cieniu swojej idealnej siostry przyrodniej, Kingi. Myślę, że przy Kindze nawet Perfekcyjna Pani Domu wypadłaby blado, jak rysunek przedszkolaka przy obrazach Renoira. Ta dziewczyna ma wszystko pod kontrolą, w dodatku pięknie udokumentowane, przepuszczone przez odpowiednie filtry i zamieszczone w mediach społecznościowych. Patrzcie i podziwiajcie, maluczcy ludkowie, jak się żyje w perfekcyjnym świecie! Tylko czy ten perfekcjonizm pozwoli jej dostrzec coraz więcej pęknięć i rys na idealnym obrazku? I wreszcie Teresa, która jest przeciwieństwem Marii, choć są siostrami. Gdy tamta marzy o świętach i niemalże dostaje ekstazy na myśl o przedświątecznym szaleństwie porządków i gotowania, Teresa uciekłaby przed tym wszystkim gdzie pieprz rośnie. Przytłaczają ją oczekiwania rodziny wobec niej samej i tego, w jaki sposób powinna zorganizować święta. Czuje się zmęczona i zestresowana, przez co magia świąt zupełnie jej umyka. Czy da się pogodzić tak różne pragnienia i oczekiwania, skoro każda z pięciu bohaterek jest członkiem jednej rodziny? Przekonajcie się sami podczas lektury, a zapewniam, że nie będziecie się ani przez chwilę nudzić!

„Cud grudniowej nocy”, pomimo obiecującego magię tytułu, ma dużo więcej wspólnego z naszą, chwilami siermiężną, trudną, nieprzepuszczoną przez żadne filtry rzeczywistością, niż z bajkami o Duchu Bożego Narodzenia. Magdalena Majcher pozostała w pełni wierna sobie i konsekwentnie odmawia swoim czytelnikom serwowania opisów lukrowanej, słodkiej aż do zemdlenia rzeczywistości. I chwała jej za to, bo cenię ogromnie autorów, którzy pozostają wierni swojemu charakterystycznemu stylowi. Czy to jednak znaczy, że jej książka przyprawi czytelnika o depresję i myśli samobójcze? Absolutnie nie, bez obawy! W „Cudzie grudniowej nocy” możemy się przejrzeć jak w lustrze. Każdy z nas ma w sobie coś z poharatanej wewnętrznie Magdaleny, która świąt nienawidzi, i z wystraszonej okolicznościami Kamili, która usiłuje sprostać oczekiwaniom innych, mając jednocześnie świadomość, że i tak zawsze jest tą gorszą, mniej idealną siostrą. W każdym tkwi też tęsknota Marii za Bożym Narodzeniem pełnym rodzinnej miłości, a jednocześnie dopada nas, od czasu do czasu, pokusa, żeby przed świętami gdzieś uciec, jak to ma miejsce w przypadku Teresy. I wreszcie, powiedzmy to sobie szczerze, wszyscy mamy coś z Kingi, która zamieszcza piękne zdjęcia na facebooku i na Instagramie pokazując swoje odpowiednio pokolorowane życie. Nie? To przyznać się, kto z Was zamieścił ostatnio w mediach społecznościowych zdjęcie, na którym niekorzystnie wyszedł;)?! Magdalena Majcher zmusza nas zatem do przejrzenia się w lustrze, ale jednocześnie pokazuje nam w jaki sposób możemy wydobyć z nas to, co najlepsze, zwalczyć wewnętrzne pokusy i lęki, i doprowadzić do spełnienia marzeń bez ograniczania wolności naszych bliskich, z poszanowaniem ich pragnień, ale i w zgodzie ze sobą. Pozostając sobie wierna i nie tracąc tak charakterystycznego pazura, jednocześnie daje czytelnikowi nadzieję. Pokazuje siłę, jaka tkwi w każdym nas, często nieuświadomiona. I pokazuje również siłę wspólnoty, jaką jest rodzina, nawet jeśli jej poszczególni członkowie to osobowości dalekie od ideału i miewają bardzo sprzeczne pragnienia. I właśnie dlatego słowo „cud” w tytule ma swoje uzasadnienie;)!

I na koniec jeszcze słowo o szacie graficznej książki – kolejny raz mogę jedynie pogratulować Wydawnictwu Pascal pięknie dobranej do treści szaty! To idealna książka na prezent świąteczny, w twardej oprawie, z przepiękną, ale nie przelukrowaną okładką, po prostu przyjemnie wziąć ją do rąk! Gorąco Wam polecam „Cud grudniowej nocy”, opowieść, która trzymając się blisko ziemi, jednocześnie daje czytelnikowi nadzieję i wskrzesza wiarę w głęboki sens rodzinnego obchodzenia Świąt Bożego Narodzenia!

Za egzemplarz recenzyjny dziękuję serdecznie Autorce i Wydawnictwu Pascal!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

„How do you trup?”, czyli smakowita komedia kryminalna z drugim dnem! RECENZJA PATRONACKA!

Komedie kryminalne Iwony Banach niezmiennie mnie bawią i poprawiają mi humor, dlatego z przyjemnością przyjęłam propozycję patronowania najn...