Wiecie dobrze, że kocham książki Magdaleny Kordel. Czekam na
każdą z utęsknieniem, bo dobrze wiem, że zapewni mi kilka godzin odpoczynku od
męczącej codzienności. Wycieczkę w świat, w którym nie brakuje dobrych,
serdecznych ludzi, dobro zwykle zwycięża, a problemy, dzielone z przyjaciółmi,
stają się lżejsze. Świat taki, jaki być powinien. Ba, po tym świecie, od czasu
do czasu, przechadzają się nawet anioły ;) ! Zdarza się też, że tu i ówdzie
zaplącze się jakiś mniej czy bardziej przyjazny duch. Innymi słowy, o nudzie
podczas lektury nie ma mowy!
Podobnie jak tysiące czytelniczek, już od pierwszego tomu,
czyli „Serca z piernika”, pokochałam Zagubioną Agatę, dobrą i serdeczną
Klementynę i cudownie wygadaną Dobrochnę. Przywiązałam się do nich całym
sercem. Z radością powitałam wiadomość o kontynuacji ich losów w kolejnych
tomach. Po dwóch poprzednich, czyli wspomnianym „Sercu z piernika” oraz „Sercu
w skowronkach”, przyszedł czas na trzeci – „Serce w obłokach”. Wydawać by się
mogło, że losy głównych bohaterek są już poukładane. Zakotwiczyły w Miasteczku
na dobre, zapuściły korzenie, zdobyły serca mieszkańców, łącznie z
przedstawicielami władzy, czyli uzależnionymi od wypieków Klementyny
miejscowymi policjantami. Święty Antoni rozsiadł się na dobre na kredensie i
jest na przymusowym urlopie ;) . Nic bardziej mylnego!
Jak wiadomo, do ludzi dobrych problemy, albo raczej sprawy
do rozwiązania, przyplątują się same i stoją pod drzwiami prosząc, żeby je
wpuścić, A nawet czasem włażą pod nogi czekając, aż człowiek się na nich
potknie. A już Klementyna ma dar przyciągania problemów, a dokładniej ludzi
potrzebujących jej pomocy. A wszystko zacznie się tak niewinnie, od jednego
małego, niepozornego, sroczego pisklęcia, które wzbudzi wysoce humanitarne
instynkty u niezawodnej Dobrochny. Nie na darmo Stara Anna ostrzegała
Klementynę przed znakami. A ta, niepomna na przestrogi, srokę sobie przyniosła
do domu ;) ! No i się zaczęło!
Jeśli pokochaliście poprzednie książki Magdaleny Kordel to
zapewniam, i ta Was nie zawiedzie! A jeśli to będzie Wasza pierwsza przygoda z
jej bohaterami, to wsiąkniecie w ich świat tak, jak tysiące czytelników. „Serce
w obłokach” ma wszystko to, co tak kochamy w prozie Magdaleny Kordel. Jest
zatem ciepło, dobroć, są więzi rodzinne i prawdziwe przyjaźnie. Tym razem w
progi domu Klementyny zawita tajemnicza Adela, a razem z nią historia pewnego
starego domu w głębi lasu. Ba, Autorka, bez litości dla nerwów swoich
czytelników, funduje im tym razem historie rodem z horroru. Ta część opowieści
klimatem przypomina trochę pewne wątki z „Tajemnicy bzów” – na pewno się nie
zawiedziecie! Niepokoi mnie tylko satysfakcja, z jaką Magdalena Kordel morduje
co niektórych bohaterów ;) i mam nadzieję, że to naganne moralnie zachowanie minie
jej bez literackich skutków ubocznych. W innym wypadku trzeba będzie się udać
po pomoc do świętego Antoniego.
Nie brak też w „Sercu w obłokach” tego cudownego humoru,
który powinno się przepisywać na recepty! A już wszelkie dialogi z Dobrochną
powinny być drukowane i rozprowadzane jako broszurki dla pacjentów w
przychodniach i szpitalnych poczekalniach. Gwarantuję znaczący spadek stresu i
agresji u oczekujących! Poza tym w tej części opowieści Autorka rozwija wątek
Rudej Feli, i jestem przekonana, że niejedna czytelniczka będzie jej za to
bardzo wdzięczna. Nie braknie też w tej historii zapachów i smaków – przecież
Klementyna prowadzi cukiernię! I to taką trochę czarodziejską, niczym ze
słynnego filmu „Czekolada”, bowiem stałym bywalcom umie dobrać ciasto do
nastroju i tęsknot duszy!
Ale i to jeszcze nie wszystko, bo Klementynę również czekają
pewne niespodzianki. Jak już wcześniej wspomniałam – nie na darmo srocza
przybłęda niemal wpadła pod nogi jej i Dobrochnie… Ale jeśli chcecie się
dowiedzieć, co dokładnie stało się w Miasteczku – sięgnijcie po „Serce w
obłokach”! Nie zawiedziecie się na pewno! I niech Was nie zmyli ta pozorna
emerytura świętego Antoniego! Święty czuwa i ma wszystko pod kontrolą ;) !
Gorąca, gorąco polecam! I żałuję jedynie, że Autorka nie
pisze szybciej ;) , bo lektura Jej książek działa na mnie lepiej niż czekolada
– i bez skutków ubocznych!
Za egzemplarz recenzyjny dziękuję serdecznie Wydawnictwu
Znak!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz