poniedziałek, 25 marca 2019

"To nie jest amerykański film" - czyli ostra jazda bez trzymanki!



Znacie zasadę Alfreda Hitchcocka? „Film powinien zaczynać się od trzęsienia ziemi, potem zaś napięcie ma nieprzerwanie rosnąć”. Otóż ta zasada niewątpliwie sprawdza się również w książkach, a miałam okazję się o tym przekonać podczas lektury najnowszej powieści Nadii Szagdaj, „To nie jest amerykański film”. Autorka znana jest dzięki dobrze przyjętej przez czytelników serii kryminałów retro z błyskotliwą detektyw Klarą Schulz oraz thrillerowi „Love”. Tym razem zaś napisała powieść, którą śmiało można określić mianem sensacyjnej, bo spełnia wszelkie wymogi gatunku. Trzyma czytelnika za gardło od pierwszej aż do ostatniej strony.

Matka głównej bohaterki, Oliwii, zostaje porwana. Porywacze kontaktują się z rodziną, rodzina, wbrew ich zaleceniom, z policją, ponieważ syn porwanej jest prokuratorem. Mimo to sytuacja wymyka się błyskawicznie spod kontroli. Rodzina traci kontakt z porywaczami, zaś sama porwana zostaje znaleziona jakiś czas później, wyrzucona gdzieś przy drodze. Brutalnie pobita, prawdopodobnie również wielokrotnie zgwałcona. Mimo to nie zgadza się na współpracę z policją sugerując, że zagrożenie nie minęło i dotyczy również innych członków rodziny. Jak na początek, wrażeń nie brakuje, prawda? Tymczasem to rzeczywiście tylko początek. Autorka bez pardonu wsadza czytelnika na diabelski młyn i zapewnia mu coraz większą prędkość i coraz bardziej mrożące krew w żyłach atrakcje. Nim ktokolwiek zdąży choćby ochłonąć po porwaniu matki, zostaje porwana córka… I tyle z fabuły, nic Wam więcej nie zdradzę, choć to tylko pierwsze strony i rozdziały.

Siła fabuły najnowszej książki Nadii Szagdaj tkwi w jej świetnym osadzeniu psychologicznym. Bo choć akcja toczy się, wbrew tytułowi, jak w amerykańskim filmie, to już sama warstwa psychologiczna jest dobrze przygotowana, przemyślana i sprawia, że czytelnik dostaje dużo więcej niż dobrą, wciągającą, ale powierzchowną opowieść. W pewnym momencie może się poczuć trochę jak w teatrze masek. Kto jest przyjacielem, a kto wrogiem? Komu można zaufać, a kto stanowi zagrożenie? Kim jest tajemniczy Adam Zamojski? Spod każdego podniesionego kamienia wypełzają robaczywe tajemnice poszczególnych członków rodziny. Nagle zamazuje się granica między tym, kto jest katem, a kto ofiarą. Ola Pol, w pogoni za prawdą, wkłada rękę do kryjówki skorpiona. Czy uda się jej dowiedzieć kto zlecił oba porwania? Czy, dążąc do prawdy za wszelką cenę, na pewno zaufa właściwym osobom? I na ile znamy naprawdę ludzi, z którymi żyjemy pod jednym dachem?

Zapewniam Was, Autorka tyle razy myli tropy, stosuje różne wybiegi fabularne oraz funduje czytelnikowi nagłe zwroty akcji, że nie ma szans, żeby się nudzić. Aż po szokujący finał, po którym czytelnik zostaje z otwartą buzią, zaskoczony, że dał się wystrychnąć na dudka ;) . Gwarantuję, jeśli lubicie dobre thrillery i książki sensacyjne, ta Was na pewno nie znudzi. Dobra zabawa i ogrom emocji gwarantowane!

Za egzemplarz recenzyjny dziękuję Pani Justynie z Wydawnictwa Dragon.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

„Herbaciane róże” - Wzruszająca opowieść o tym, że choć prawda wyzwala zrywając bez znieczulenia opatrunki pozorów i kłamstw to przecież nawet stare, jątrzące się latami, zaniedbane rany da się uleczyć balsamem przebaczenia i miłości.

  Miłość to nie jest przygoda. Ma smak całego człowieka. Ma jego ciężar gatunkowy. I ciężar całego losu. Nie może być chwilą. Wieczność czło...