piątek, 31 maja 2019

„Terra insecta. Planeta owadów”, czyli o modraszku arionie, killerze na usługach oregano i inne opowieści ;) …




Dzisiaj chciałabym Wam opowiedzieć o książce, która wciągnęła mnie niczym najwytrawniejszy thriller, choć w rzeczywistości jest to opowieść oparta na bardzo rzetelnej, ośmieliłabym się nawet powiedzieć, że wybitnej, naukowej wiedzy. A jak wiadomo, z przekazywaniem wiedzy bywa różnie. Co tu dużo mówić, jej zdobywanie większości z nas kojarzy się z dużym trudem, a nawet wręcz z mozołem. Poza tymi nielicznymi wyjątkami, gdy wiedza idzie w parze z najprawdziwszą pasją, a ta z kolei z talentem gawędziarskim. A dokładnie takie doskonałe połączenie znajdziecie w książce „Terra insecta. Planeta owadów” Anne Sverdrup-Thygeson, profesor na Norweskim Uniwersytecie Nauk Przyrodniczych.

Pozwólcie że, oddając głos samej autorce, zacznę …od końca, czyli od fragmentu z „Posłowia”: „Owady są osobliwe, skomplikowane, dziwaczne, niezwykłe, zabawne, urocze, jedyne w swoim rodzaju i nigdy nie przestają zaskakiwać. Pewien kanadyjski entomolog powiedział kiedyś, że »na świecie jest tak wiele małych cudów – lecz tak mało oczu, które je widzą«. Mam nadzieję, że dzięki tej książce więcej ludzi otworzy oczy na zadziwiający i cudowny owadzi świat – wszyscy razem żyjemy na planecie owadów”.

No właśnie, i „Terra insecta. Planeta owadów” nie jest niczym innym jak pieśnią pochwalną opiewającą piękno i złożoność owadziego świata w taki sposób, że zafascynowany czytelnik, nawet nie wiedząc kiedy, daje się porwać pasji autorki i jej umiłowaniu przyrody reprezentowanej przez te niepozorne, zazwyczaj małe stworzenia. Zapewniam Was, że już dawno książka napisana przez naukowca i znawcę tematu nie wciągnęła mnie jak najlepsza beletrystyka! Od pierwszych zdań, pierwszych stron, autorka z wielką wrażliwością, wiedzą i poczuciem humoru pokazuje piękno owadziego świata i bez cienia dydaktyzmu budzi w czytelniku fascynację tematem oraz …uczy pokory. Pokory wobec bogatego świata przyrody, który nadal stanowi dla nas ogromną tajemnicę. Kolejne ciekawostki pochłaniałam z takim zapałem, z jakim zwykle czytam kryminały! Wiedzieliście, że owady posługują się, między innymi zapachami, a ten sposób porozumiewania się może przybrać najróżniejsze formy? I tak na przykład w norweskim mieście Tonsberg późnym latem, przechodząc pod starymi drzewami, można poczuć najcudowniejszy aromat brzoskwiń. Wydziela go stworzenie o wdzięcznej nazwie pachnica dębowa, czyli jeden z największych i najrzadszych chrząszczy spotykanych w Norwegii. Robi to wabiąc ukochaną z sąsiedniego drzewa. Niesamowite, prawda?! A wiedzieliście, że owady mają uszy we wszelkich najdziwniejszych miejscach, na nogach, skrzydłach, odwłoku, a niektóre motyle …w ustach??? Z kolei mucha domowa ma język …pod nogami! Ale już wyjaśnienia autorki co w związku z tym owa mucha wyczynia gdy dorwie się radośnie do nieosłoniętego jedzenia sprawiły, że jakoś straciłam sympatię do tego żyjątka. A w każdym razie przynajmniej na czas, gdy chce się przechadzać po żywności. A wiedzieliście, że piękna ważka, która pewnie większości z nas kojarzy się z delikatnością czy też …ładną biżuterią ( tak, wciąż trwa moda na biżuterię z owadzimi motywami ;) ) ma tak wyjątkowe zdolności lotnicze, że stanowi wzór dla amerykańskiej armii przy projektowaniu nowych dronów?

A to ciągle tylko wierzchołek góry lodowej jeśli chodzi o ciekawostki zawarte w książce. Czytając ją będziecie bowiem mieć również szansę dowiedzieć się w jaki sposób mrówki potrafią się nawzajem szkolić, albo jak pszczoły w specjalnym tańcu potrafią sobie przekazać współrzędne pola, na którym kwitną miododajne rośliny. Ba, dowiecie się również dlaczego pewien gatunek bąka nazwano, na cześć słynnej piosenkarki Beyonce, Scaptia beyonceae! Poza tym poznacie wręcz fantastyczne gatunki owadów, jak choćby północnoamerykańskie siedemnastoletnie cykady, które przez 16 lat(!) pozostają w ukryciu, w ziemi, a potem, w 17. roku życia wychodzą na powierzchnię w ilościach, które mogą przerażać: chodzi o zagęszczenie trzech MILIONÓW cykad na powierzchni o wielkości boiska do piłki nożnej! Ale to wciąż mało. Wiedzieliście, że niektóre motyle czy pszczoły mogą spijać …krokodyle łzy, żeby zapewnić sobie potrzebne w ich diecie sole?! A z kolei przecudnej urody motyl o równie pięknej jak on sam nazwie, modraszek arion, współpracuje z lubianą i u nas lebiodką pospolitą, czyli oregano, ratując ją od unicestwienia przez podskubujący ją gatunek mrówek. Oregano „wzywa pomocy” dzięki wytwarzanej przez siebie substancji zapachowej, karwakrolu. Motyl przylatuje i składa na roślinie jajo. Po dwóch tygodniach wykluwa się z niego larwa, po czym, przystrojona w atrakcyjną szatę aromatów, zwalnia uchwyt i spada. Mrówki zabierają larwę do swojego gniazda a ta …wykańcza je niczym profesjonalny killer, ratując tym samym oregano z opresji! No i mamy kryminał;)!

Wszystkie powyższe przykłady to tylko maleńka cząsteczka ciekawostek z książki. Czytając ją nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że zachwyciłaby nieodżałowanego księdza Jana Twardowskiego, który jak mało kto umiał się zachwycać przyrodą, owadami, roślinami, zwierzętami. Autorka, szanowany profesor, mimo imponującej wiedzy, nie zatraciła umiejętności zachwycania się tajemnicami przyrody z iście dziecięcym entuzjazmem. Tak właśnie patrzył też na świat ksiądz Twardowski, co pięknie widać w jego wierszach.

I na koniec jeszcze jedna uwaga: chylę czoła przed tłumaczem „Planety owadów”, Witoldem Bilińskim. Uważam, że tak dobre tłumaczenie książki najeżonej tyloma terminami ze świata owadów wymaga nie tylko niezwykłego profesjonalizmu, ale wręcz wirtuozerii. Wielkie brawa! Pochwały należą się też Wydawnictwu Znak literanova za piękne wydanie książki, za jego wysmakowaną szatę graficzną.

„Terra insecta. Planeta owadów” to jedna z najbardziej fascynujących książek, jakie czytałam w ostatnich miesiącach, prawdziwa perełka dla ludzi złaknionych wiedzy i umiejących zachwycać się światem i przyrodą. Ba, jestem pewna, że niejednego sceptyka nauczy ona dostrzegać cuda przyrody i wyleczy z pysznego przekonania o wyjątkowości człowieka;)! Gorąco, gorąco polecam, uważam, że taka książka to trafiony prezent właściwie na każdą okazję!

Za egzemplarz recenzyjny dziękuję bardzo Wydawnictwu Znak literanova!

A poniżej jeszcze zdjęcie killera modraszka ariona znalezione w Wikipedii ;) : 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

„Herbaciane róże” - Wzruszająca opowieść o tym, że choć prawda wyzwala zrywając bez znieczulenia opatrunki pozorów i kłamstw to przecież nawet stare, jątrzące się latami, zaniedbane rany da się uleczyć balsamem przebaczenia i miłości.

  Miłość to nie jest przygoda. Ma smak całego człowieka. Ma jego ciężar gatunkowy. I ciężar całego losu. Nie może być chwilą. Wieczność czło...