poniedziałek, 21 października 2019

"Pozwól mi kochać", czyli podróż w głąb siebie z podlaską przyrodą w tle



Pamiętacie jeszcze atmosferę Domu na Lipowym Wzgórzu oraz związane z nim postacie? A Akademię Sztuk Anielskich? Jestem więcej niż przekonana, że każdy, kto czytał pierwszy tom tej urokliwej serii, „Podaruj mi jutro”, tęsknił za atmosferą Lipowego Wzgórza i za powrotem na nie. Ja tęskniłam.

Zgodnie z obietnicą daną w posłowiu do tomu pierwszego przez Autorkę, Ilonę Gołębiewską, bohaterką tomu drugiego, zatytułowanego „Pozwól mi kochać” jest Sabina Horczyńska, kolczasta córka Anieli. Celowo tak ją określiłam, bo tak odbierałam tę postać podczas lektury tomu pierwszego. Współczułam Anieli tak napiętych relacji z córką. Tymczasem w drugiej części serii dane nam jest poznać ich skomplikowaną relację z punktu widzenia Sabiny. Sabiny, która nieoczekiwanie staje na życiowym zakręcie w momencie, w którym raczej powinna już odcinać kupony i zbierać słodkie owoce wieloletniej ciężkiej pracy. Nic bardziej mylnego! Ta znakomita chemiczka i najmłodsza profesorka w historii wydziału zostaje posądzona publicznie o korupcję i naginanie wyników badań do własnych potrzeb. Z dnia na dzień traci dobre imię, posadę, poczucie bezpieczeństwa i popada w depresję. Za namową córki postanawia pojechać do dworu na Lipowym Wzgórzu i tam odzyskać siły. Podjęcie decyzji ułatwia jej wyjazd matki w podróż poślubną. I tak, razem z Sabiną, i my wracamy na Lipowe Wzgórze.

Ilona Gołębiewska wykreowała miejsce przyjazne, piękne, tętniące życiem i przyciągające jak magnes. Po tym, jak w tomie pierwszym poznaliśmy perypetie Anieli i pozostałych mieszkańców dworu prowadzące do jego rozreklamowania jako pensjonatu, trafiamy teraz w oko cyklonu. Pensjonat działa prężnie, przyciąga turystów, a znani nam z tomu pierwszego bohaterowie mają pełne ręce roboty. Sabina, wbrew wcześniejszym obawom, niezauważalnie staje się częścią tej pełnej życzliwych ludzi wspólnoty działającej ramię w ramię. Przebywanie w rodzinnym dworze oraz wycieczki po okolicy pomagają jej również zrozumieć motywacje matki, które kiedyś napełniały ją wyłącznie gniewem i doprowadzały do ciągłych konfliktów między nimi. Podczas jednego ze spacerów Sabina poznaje tajemniczego Znachora – zielarza, a podczas pewnej brzemiennej w skutki burzy znajduje na poboczu ciężko pobitego mężczyznę, którego przywozi na Lipowe Wzgórze. Kim okażą się dla niej ci dwaj tajemniczy mężczyźni? Czy można im zaufać? Jakie prawdy pozwoli jej zrozumieć znajomość z każdym z nich? Tego Wam nie zdradzę, żeby nie odbierać Wam przyjemności z lektury. Bardzo malowniczą postacią jest niejaki profesor Roman Gurgała, dawny przyjaciel Fiodora Horczyńskiego, który pojawia się znienacka i narobi całkiem niezłego zamieszania w uporządkowanym życiu na Lipowym Wzgórzu, ale o tym cicho, sza;)!

„Pozwól mi kochać” to piękna opowieść sięgająca głęboko i poruszająca wiele ważnych tematów. Jednym z najważniejszych jest kwestia poznania własnej tożsamości, swoich korzeni, mapy genów. Sabina całe życie zmaga się z emocjonalną wyrwą spowodowaną faktem, że nie zna nazwiska własnego ojca. Pomimo odnoszonych sukcesów, wciąż mocuje się z niezaspokojoną potrzebą poczucia przynależności do konkretnego człowieka, do konkretnej rodziny. Czy burzliwy przewrót w jej życiu oraz nowo zawarte przyjaźnie pozwolą jej pogodzić się z niewiedzą? Innym poruszonym w książce problemem jest odbudowywanie się po kryzysie. Ilona Gołębiewska z wyczuciem i mądrością pokazuje spustoszenie, jakie dokonało się w bohaterce wskutek fałszywych oskarżeń oraz utraty dobrego imienia. Tym samym porusza też problem odpowiedzialności mediów za słowo oraz kwestię niszczącej siły hejtu. Pokazując zaś depresję Sabiny i jej zmagania, odbytą psychoterapię, rolę przyjaźni i rodziny w życiu, pokazuje ważkość problemu. To kolejna ważna zaleta tej książki. W swoistej autoterapii Sabiny niebagatelną rolę odgrywa zaś piękno przyrody oraz czerpanie z jej bogactw. Niespodziewana znajomość ze Znachorem sprawia, że wykształcona chemiczka z dyplomem profesorskim dostrzega wartość ziół i hojność natury pozwalające na czerpanie z niej pełnymi garściami naturalnych medykamentów oraz kosmetyków. Autorka po raz kolejny tak pięknie odmalowuje bogactwo podlaskiej przyrody, że czytelnik dosłownie widzi te uginające się od ziół i kwiatów łąki. To piękny sposób promowania podlaskiej przyrody. Na końcu można znaleźć kilka przepisów na naturalne kosmetyki z zielnika Sabiny Horczyńskiej – polecam!

„Pozwól mi kochać” to urzekająca pięknem podlaskiej przyrody opowieść o roli rodziny, przyjaźni i miłości w życiu człowieka. O oswajaniu przeszłości, wbrew najgłębszym lękom. O trudnych relacjach rodzinnych naznaczonych błędami, pełnych jątrzących się ran i brzydkich blizn. O tym, że każda podjęta decyzja pociąga za sobą konkretne konsekwencje, ale nigdy nie jest za późno na podjęcie kolejnej i wyprostowanie choćby niektórych ścieżek. O tym, że można uciec przed wszystkim, ale nie da się uciec przed sobą, więc lepiej stawiać czoła problemom niż zamiatać je pod dywan. O pięknie życia bez względu na przeżyte trudności, zawody, dramaty. Gorąco polecam! Pokochacie Lipowe Wzgórze, bo to miejsce ma moc kojenia złamanych dusz i serc!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

„Babskie lato”, opowieść o tym, jak daleko trzeba odjechać, aby móc zajrzeć w głąb siebie i jakie dalekosiężne konsekwencje miewają marzenia realizowane po czterdziestce ;) … PATRONAT OGRODU KWITNĄYCH MYŚLI – RECENZJA PRZEDPREMIEROWA!

  Z polecenia na okładce:   Pełna pozytywnej energii i pysznie doprawiona śląską gwarą i humorem opowieść o tym, że marzenia nie mogą si...