sobota, 1 sierpnia 2020

„Tyle nowych dróg” – czyli o zawartości życia w życiu ;) !



 

Dzisiaj chciałabym Wam opowiedzieć o książce wydanej przez Wydawnictwo, które powstało zupełnie niedawno, ale któremu od pierwszych chwil szczerze i z całego serca kibicuję i trzymam kciuki, żeby odniosło prawdziwy sukces na rynku wydawniczym. Mowa o Oficynie Wydawniczej Silver, która powstała z myślą o wydawaniu książek „o zwykłym życiu, w których każde pokolenie odnajdzie dla siebie inspirację”. Jednocześnie Silver zadbało o dojrzałych czytelników mających nierzadko problemy ze wzrokiem i swoje książki drukuje wykorzystując duży, przyjazny dla oka czytających druk. To godna najwyższej pochwały inicjatywa – sama niejednokrotnie wysłuchiwałam skarg mojej Mamy czy Babci, które z trudem czytały powieści ulubionych autorek wydrukowane maleńkimi, niemal nieczytelnymi literkami. Zresztą, ja sama, krótkowidz od niepamiętnych czasów, też nie pogardzę dużym drukiem ;) !  A jakby mało było tego wszystkiego, powieści Oficyny Wydawniczej Silver są wyjątkowo starannie i pięknie wydane, o czym przekonałam się osobiście zamawiając je dla mojej Mamy na Dzień Matki. Możecie mi uwierzyć – to czysta przyjemność wziąć do ręki takie książki!

 

Dzisiaj chcę się z Wami podzielić wrażeniami z lektury powieści Agnieszki Olejnik „Tyle nowych dróg”. Głównymi bohaterkami są pięćdziesięciopięcioletnia Maria, wypalona zawodowo nauczycielka, żona skąpca i tyrana, który manipuluje nią od lat, jej dziesięć lat starsza siostra Anna oraz o pokolenie młodsza od Marii Laura, graficzka komputerowa, rozwódka, która żyje w stanie wewnętrznego zamrożenia ale nie dostrzega żadnego problemu dopóki nie potrząśnie nią przyjaciółka i nie wyśle jej na pewną specjalną terapię. W pewnym momencie drogi wszystkich tych kobiet się skrzyżują, nie zdradzę jednak jak i gdzie – to sobie przeczytacie sami. Mogę jedynie zdradzić, że małym kamyczkiem, który wywoła najprawdziwszą lawinę w życiu Marii stanie się powrót jej siostry, Anki, z Kanady, gdzie wyemigrowała jeszcze przed stanem wojennym i mieszkała aż do teraz. I nagle, bez uprzedzenia, Anna wraca do Polski, porzucając całe dotychczasowe życie i stając się inspiracją dla młodszej siostry. Zanim to jednak nastąpi, musi dojść do wielu konfrontacji, wiszące w powietrzu emocje muszą zostać wypowiedziane, a czasem nawet wykrzyczane, a naga prawda o każdej z bohaterek musi się im objawić bez miłosiernego retuszu. Nie będzie to dla nikogo łatwe, lekkie ani przyjemne, ale w ostatecznym rozrachunku okaże się zbawienne.

 

„Marysia nigdy wcześniej nie myślała o tym, co się z nią stało – z nią i z jej małżeństwem. Przyjazd Anki początkowo był powodem do radości, bo wybił młodszą z sióstr z monotonii i rutyny. Z czasem jednak coś zaczęło ją uwierać, coś przeszkadzało niczym odcisk albo kamyk w bucie. Stopniowo zaczęła sobie zdawać sprawę, co to takiego: pytania Anny sprawiały, że musiała formułować odpowiedzi – a te nie były komfortowe”. ( str. 36 ) Nie myślcie, proszę że „Tyle nowych dróg” to kolejna pogodna opowiastka ku pokrzepieniu serc. Oczywiście, Autorka ma lekkie pióro i posługuje się piękną polszczyzną, co sprawia, że książkę czyta się z wielką przyjemnością. Ale pod tym lekkim piórem i starannym językiem kryją się ważkie tematy przedstawione bez cukierkowych pocieszeń. Ta opowieść jest o tym, że bez względu na okoliczności zewnętrzne oraz traumy, jakich doświadczyliśmy oraz bez względu na cyferki w naszej metryce w każdym momencie naszego życia sami jesteśmy kowalem własnego losu i tylko od nas zależy to, jaki kształt on przybierze. Od odpowiedzialności za własne decyzje nie zwalniają nas ani przeżyte trudne doświadczenia, ani wiek, ani niesprzyjające okoliczności. Pięknym mottem książki jest zdanie, które Anna pisze do Marii: „Bo wiesz, nie chodzi o to, ile będzie lat w tym życiu, tylko raczej – ile będzie życia w tych latach”. ( str. 166 ) Nawiązując do słynnej polskiej komedii, liczy się ile jest procent życia w życiu! Przekonają się o tym bohaterowie powieści, ale w jaki sposób, tego Wam nie zdradzę, bo nie chcę Wam odebrać przyjemności z lektury :) .

 

Dodam jeszcze tylko, że w książce nie brakuje wielu rozczulających, lubianych przez czytelników wątków, pojawia się i pewien zaskakujący kot Ryszard Ty Draniu ;) , i niezwykle klimatyczna kawiarenka Cuda Wianki, i pewien Dyskusyjny Klub Książki, którego spotkania przebiegają niekoniecznie zgodnie ze sprawdzonymi schematami. Pomimo ważkiej tematyki, przyjemnie jest zanurzyć się w klimacie tej powieści. Dlatego serdecznie Was do tego zachęcam, a Oficynie Wydawniczej Silver z serca kibicuję!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

PRZEDŚWIĄTECZNA NIESPODZIANKA - WYWIAD Z TERESĄ MONIKĄ RUDZKĄ, AUTORKĄ "CZASU EMILA"

  1)        Skąd pomysł na taką konstrukcję powieści, czyli powieść szkatułkową?   Sama bardzo lubię twórczość niekonwencjonalną, czyli ...