niedziela, 28 lutego 2021

„Kropla błękitu”, czyli opowieść o pułapkach sławy, krętych ścieżkach uczuć i poszukiwaniu własnej drogi, z błękitnym diamentem w tle


„Kropla błękitu” Denise Hunter to tak naprawdę druga, po „Jeziorze tajemnic”, część serii „Pensjonat Bluebell”, ale spokojnie można ją czytać oddzielnie, nie znając części pierwszej. Mogę o tym zaświadczyć, ponieważ to moje pierwsze spotkanie z prozą tej Autorki. Nie znałam „Jeziora tajemnic”. Przy nadarzającej się okazji chętnie uzupełnię lukę i po nie sięgnę, bo zdążyłam polubić zarządzające pensjonatem rodzeństwo Bennettów. Na razie jednak opowiem Wam o wrażeniach z lektury „Kropli błękitu”. Książka ukazała się w Wydawnictwie Dreams.

 

Mia Emerson to wschodząca hollywoodzka gwiazda. Jednak jej ledwo kiełkującą, świetnie zapowiadającą się karierą zachwiało najprawdziwsze trzęsienie ziemi w postaci niespodziewanego skandalu. Co prawda ponoć lepiej, żeby mówiono o tobie źle niż wcale, i w Hollywood ta zasada wydaje się być niezmienna od lat, ale skandal skandalowi nierówny. Ten, którego ofiarą pada Mia może pogrzebać wszystkie jej plany i marzenia. Zrozpaczona kobieta, ulegając namowom i sugestiom swojej przyjaciółki oraz agenta postanawia na jakiś czas wyjechać z Los Angeles. Aby zrealizować ten naprędce skonstruowany plan decyduje się na szaleńczy krok. Postanawia wykorzystać bezzwrotną rezerwację na własny miesiąc miodowy, którą zapomniał odwołać niedoszły mąż zrywając ich zaręczyny. Tak, bo jakby Mia miała mało zmartwień, właśnie w tym czasie powinna zaczynać swój miesiąc miodowy. Co prawda wszystko to przeszło do kategorii „dawno i nieprawda”, ale teraz ta nieodwołana rezerwacja staje się przysłowiową brzytwą, której chwyta się tonący.

 

Miejscem, w którym młoda gwiazda miała przeżywać najszczęśliwsze chwile swojego życia jest pensjonat w urokliwym miasteczku Bluebell w Karolinie Północnej. W czasie, gdy Mia przeżywa swoje zawodowe trzęsienie ziemi, Levi, jeden z właścicieli i gospodarzy pensjonatu, jedyny mężczyzna z trójki rodzeństwa Bennettów, mierzy się z serią zmartwień i kłopotów finansowych związanych z prowadzeniem własnego biznesu. Jako najstarszy z rodzeństwa, niejako wykonawca testamentu ojca i jego ostatnich słów wypowiedzianych przed śmiercią, czuje się całkowicie odpowiedzialny za los swoich młodszych sióstr, za ich przyszłość. Dźwiga też na barkach odpowiedzialność za zrealizowanie marzenia rodziców o prowadzeniu pensjonatu. Marzenia niejako odziedziczonego w spadku. Tajemnicza para nowożeńców, którzy wynajęli cały pensjonat na tydzień oznacza duży zastrzyk gotówki, ale również konieczność dopieszczenia specjalnych gości. Tym większe jest zdziwienie Leviego, gdy w podróż poślubną przyjeżdża …tylko panna młoda. Co może się zdarzyć, gdy los zetknie dwoje ludzi, wrażliwych, spragnionych szczęścia i miłości, na życiowym zakręcie? Czy świat hollywoodzkiego blichtru może mieć cokolwiek wspólnego z rytmem życia w małym miasteczku nad jeziorem?

 

To jedna z tych książek, które zapewne nie zaskoczą czytelnika fabułą i zwrotami akcji rodem z filmów sensacyjnych, nie zmienia to jednak faktu, że w świat bohaterów wkracza się z wielką przyjemnością i nie ma ochoty się go opuszczać. W tym wypadku wartość książki stanowią poruszane tematy. To coś więcej niż subtelna historia miłosna, w której Autorka zderza dwa różne, odległe światy. To opowieść o samotności, która dotyka również młodych ludzi i staje się trudnym do udźwignięcia brzemieniem. O poszukiwaniu własnej tożsamości i właściwej życiowej ścieżki. O braku zaufania i o jego odbudowywaniu. O szukaniu w swoim życiu Boga i próbach zrozumienia Jego planu dla nas. Jak mówi w pewnym momencie Mia: Wszyscy, których znam, modlą się o wielki przełom, a ja zawsze modlę się o to, żeby Bóg nie dawał mi więcej, niż jestem w stanie udźwignąć. Zarówno Mia jak i Levi mają swoje tajemnice, którymi nie chcą się dzielić z innymi. Każde nosi w sobie inne zranienia. Mia musi stawić czoła swoim bolesnym wspomnieniom z dzieciństwa. Levi z kolei musi się nauczyć, że miłość do najbliższych nie oznacza zamknięcia w klatce, nie jest dyktaturą, przeciwnie, zostawia margines wolności na błędy i własne, nawet głupie decyzje. Wzruszający jest wątek poszukiwania przez Mię odpowiedzi na pytania o to, co naprawdę zdarzyło się w jej dzieciństwie. Ale żeby móc znaleźć odpowiedzi, musi się przedrzeć przez warstwę czasem fałszywych wspomnień.

 

Pobyt w Bluebell okazuje się być dla niej błogosławieństwem również dlatego, że pozwala sięgnąć do korzeni. To jej dziadkowie byli kiedyś właścicielami pensjonatu prowadzonego obecnie przez rodzeństwo Bennettów. Gdy dostaje do przeczytania pamiętnik swojej babci, po raz pierwszy zbliża się do prawdy. A kiedy jeszcze okazuje się, że gdzieś w pensjonacie może wciąż być ukryty naszyjnik babci z niezwykle rzadkim niebieskim diamentem, zwanym Kroplą błękitu, wyprawa w przeszłość okazuje się być jeszcze bardziej intrygująca. Czy Mia znajdzie odpowiedź na dręczące ją od lat pytania? A Levi, czy odważy się podzielić z kimś do tej pory samotnie dźwiganym brzemieniem. On również musiał bardzo mocno nagiąć swojej pragnienia i dostosować do tego, czego od niego oczekiwano. Jednak czy zbyt mocno zgięta trzcina pewnego dnia nie pęknie? Nie zdradzę Wam odpowiedzi na te pytania – znajdziecie je w książce :) .

 

Podobała mi się również ogromnie malowniczość tej opowieści – Bluebell i okolice to idealne tło dla pięknego filmu! Już widziałam oczami wyobraźni wszystkie kluczowe sceny w zapierających dech w piersiach plenerach. Przy takich książkach się odpoczywa, ponieważ nie ma w nich przemocy, wulgaryzmów, szpetoty. A każdy z nas tęskni czasem za ucieczką w taki świat, zwyczajnie dobry, pełen ludzi prawych i szlachetnych. Świat, w którym jest miejsce na prawdziwą miłość, przyjaźń, szlachetność, bezinteresowność. I na Boga i szukanie Jego ścieżek. Polecam Wam gorąco „Kroplę błękitu” jako swoistą odtrutkę, kroplę dobra i piękna dającą chwile radości i wytchnienia.

 

Za egzemplarz recenzyjny dziękuję serdecznie Wydawnictwu Dreams.




 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

„Herbaciane róże” - Wzruszająca opowieść o tym, że choć prawda wyzwala zrywając bez znieczulenia opatrunki pozorów i kłamstw to przecież nawet stare, jątrzące się latami, zaniedbane rany da się uleczyć balsamem przebaczenia i miłości.

  Miłość to nie jest przygoda. Ma smak całego człowieka. Ma jego ciężar gatunkowy. I ciężar całego losu. Nie może być chwilą. Wieczność czło...