wtorek, 30 listopada 2021

„I znowu zaświeci słońce” – malowana pastelami opowieść o podróży w głąb siebie z wielką historią w tle. RECENZJA PATRONACKA

 


Nigdy nie jest za późno na wyruszenie w podróż w głąb siebie, na spełnienie swoich marzeń, na odnalezienie szczęścia. Dopóki nie uleci z nas ostatni oddech życia, wszystko jest jeszcze możliwe…

 

W ostatni listopadowy wieczór, trochę na przekór porze roku i pogodzie, przychodzę do Was z recenzją książki przesyconej słońcem, ciepłem, zapachami lata i kolorami natury. Tak naprawdę już sama okładka obiecywała to wszystko czytelnikowi. Utrzymana w letniej kolorystyce, pokazująca zapatrzoną gdzieś w dal kobietę stojącą na łące pełnej kwitnącej wierzbówki kiprzycy, czyli jednej z moich ukochanych letnich roślin. Któż oparłby się takiej obietnicy ;) ? Mowa, oczywiście, o „I znowu zaświeci słońce” Agaty Sawickiej, czyli moim kolejnym patronacie. Powieści na wskroś kobiecej, lekko sentymentalnej, ale w dobrym tego słowa znaczeniu.

 

Bohaterkami tej opowieści są dwie kobiety, Oliwia i Rozalia. Dzielą je dwa pokolenia, życiowe doświadczenia, zawirowania historii. Łączą więzy krwi oraz pewne podobieństwo charakterów. Pierwsza to współczesna dziewczyna na progu życia. Świeżo upieczona absolwentka dziennikarstwa i przyszła panna młoda. Niemal prosto z ceremonii rozdania dyplomów pędzi na przymiarkę sukni ślubnej. Wydawać by się mogło, że przed nią tylko świetlana przyszłość wprost z białych jak biel ślubnych sukien reklam rafaello. A jednak coś zgrzyta w tym obrazku, nie pasuje do całości jak brzydka, ciemna plama na tiulu zwiewnej ślubnej kreacji. W przyszłej pannie młodej brak entuzjazmu, radości, poczucia spełnienia. Bliscy biorą to za fanaberie przedślubne. Ale Oliwia czuje, że dzieje się coś złego i, ku własnemu zaskoczeniu, daje sobie szansę i czas na rozeznanie się w uczuciach. Postanawia ruszyć w podróż śladami zaginionej przed laty ciotki Rozalii Siemaszkówny, kiedyś bardzo poczytnej pisarki… Rusza więc w drogę ze Śląska aż na Zamojszczyznę, bo stamtąd pochodziła rodzina ciotki. Kiedy zatrzymuje się na przystanek w opactwie tynieckim, tajemniczy mnich przepowiada jej, że jej podróż będzie bardziej zaskakująca i dłuższa niż jej się wydaje…

 

Druga bohaterka to Rozalia. Siostra babci Oliwii. Reprezentantka pokolenia, które doświadczyło zła wojny. Pisarka, której książki mimo dzielącej ich różnicy pokoleń, są szczególnie bliskie sercu dziewczyny. Kobieta, która pewnego dnia wyszła z domu na zakupy i już nigdy nie wróciła. Podróż jej śladami to coś więcej niż tylko próba zgłębienia rodzinnej zagadki. To bardziej podróż w głąb siebie i w głąb własnego serca. Jednak Rozalia, Wielka Nieobecna, staje się niewidzialną przewodniczką Oliwii w tej podróży. Czy spełni się przepowiednia tynieckiego mnicha?...

 

Autorka serwuje nam przy okazji mnóstwo kuszących pięknem obrazów z odkrywanej przez główną bohaterkę Zamojszczyzny i okolic. Opowieść toczy się dwutorowo, współczesne etapy podróży Oliwii są przeplatane fragmentami książek oraz opowieściami z życia Rozalii. Każda z dwóch części tej opowieści ma własny rytm. Powiedziałabym, że część dotycząca zaginionej pisarki jest bardziej niespieszna, różniąca się od tej dziejącej się współcześnie niczym stare fotografie w kolorze sepii od kolorowych zdjęć robionych smartfonem. Doceniacie urok starych zdjęć? Ja bardzo doceniam ;) .

 

„I znowu zaświeci słońce” spodoba się tym wszystkim, którzy kochają opowieści z historią w tle oraz porywające historie miłosne. Nie brak tutaj fragmentów poharatanej polskiej historii. Tym trudniejszej, że tutaj w tle mamy napięcia między Ukraińcami i Polakami i przetaczającą się przez pobliski Wołyń niezrozumiałą, budzącą grozę rzeź. Nie brak jednak również dramatów codzienności. Szarpaniny wskutek źle podjętych decyzji. Zawirowań losu, które często niszczą ludzkie plany jak domki z kart.

 

Przede wszystkim jednak „I znowu zaświeci słońce” to jedna wielka pochwała życia i miłości. I myślę, że to przesłanie płynące z książki zawdzięczamy głównie wątkowi Rozalii. To ona staje się nie tylko duchową przewodniczką, ale i mentorką dla szukającej odpowiedzi na trudne pytania Oliwii. To jej siła, wrażliwość, cierpliwość i umiłowanie dobra i piękna kradną serce czytelnika. Splatając historie tych dwóch kobiet Agata Sawicka skomponowała ujmującą pieśń pochwalną dla życia. W tej książce ono jest trzecim, równorzędnym bohaterem. I to nie przypadek, że nie napomknęłam tutaj o pozostałych bohaterach, choć każdy z nich jest niezbędny dla rozwoju fabuły. Chciałam jednak skupić się na tym najważniejszym wątku, dla którego naprawdę warto sięgnąć po „I znowu zaświeci słońce”. Gorąco Wam ją polecam – to jak podarowanie sobie odrobiny lata w samym środku ponurej jesieni. Jak potężna dawka witaminy D dla duszy :) . Warto się wzmocnić!

 

Za możliwość objęcia patronatu nad książką dziękuję serdecznie Wydawnictwu Dragon.




1 komentarz:

  1. Ślicznie napisane. Powieść jest na mojej liście do zdobycia.

    OdpowiedzUsuń

„Herbaciane róże” - Wzruszająca opowieść o tym, że choć prawda wyzwala zrywając bez znieczulenia opatrunki pozorów i kłamstw to przecież nawet stare, jątrzące się latami, zaniedbane rany da się uleczyć balsamem przebaczenia i miłości.

  Miłość to nie jest przygoda. Ma smak całego człowieka. Ma jego ciężar gatunkowy. I ciężar całego losu. Nie może być chwilą. Wieczność czło...