Mówią, że najlepszym sposobem, by nie ulec pokusie, jest nie dopuszczać do tego, by się ona pojawiła. Ale czy naprawdę o to chodziło? Skąd można było wiedzieć, czy jest się dobrym, czy złym, jeśli nie przechodziło się prób? Gdyby seryjnego mordercę zanurzyć na całe życie w kapsule na dnie oceanu, nikogo by nie zamordował, ale czy to uczyniłoby go dobrym człowiekiem?
„Blizny życia” to trzecia, po „Szlaku Kingi” oraz „Powierzchni” powieść z przewijającymi się, raz na pierwszym planie, a innym razem w tle, tymi samymi bohaterami. Wszystkie ukazały się w bardzo wartościowej serii „Opowieści z wiary” Wydawnictwa eSPe. Zatem mowa już o trylogii, i o swoistym ukoronowaniu całej serii. Wiem, że dwie pierwsze części mają grono oddanych fanów, którzy niecierpliwie czekali na kontynuację. Spieszę jednak zapewnić każdego z Was, że nawet jeśli nie znacie poprzednich książek Katarzyny Targosz, natychmiast odnajdziecie się w wykreowanym przez nią świecie i rozgościcie się w nim z przyjemnością. I nie poczujecie się zagubieni ani obcy, przeciwnie, już od pierwszych stron poczujecie swojską bliskość z bohaterami i sympatię do nich.
Znana z poprzednich części rodzina Liśkowiaków przenosi się znad morza do …Kotliny Kłodzkiej, gdzie otwierają „Ośrodek Jeży Resort”. Skąd w nazwie te sympatyczne kolczaste zwierzątka? Tego dowiecie się z lektury ;) . Te przenosiny to dla całej rodziny prawdziwy nowy początek, zamknięcie pewnego etapu i rozpoczęcie wszystkiego raz jeszcze, z czystą kartą. Ma to szczególne znaczenie dla naznaczonego przeszłością, i to dosłownie i w przenośni, dwudziestosześcioletniego Mateusza. To on jest głównym bohaterem „Blizn życia” i to jego oczami obserwujemy pozostałych. Również Ksenię, która jest motorem napędowym całej rodziny oraz głównodowodzącą rodzinnym interesem, choć sama również zmaga się z własnymi demonami.
Nowe miejsce to również nowi ludzi, nowe relacje i …nowe okazje do popełnienia błędów. Czy Mateusz, który dostał już bolesną i trwałą nauczkę od losu odnajdzie się po iście pustelniczym etapie swojego życia? A co z Ksenią, która nadal czuje pokusę życia tak intensywnego, aby pokaleczyć się o „ostre krawędzie emocji”? Nikt z nas nie jest samotną wyspą. W życiu Mateusza pojawiają się dwie kobiety, których obecność zmusi go do wyjścia ze strefy komfortu. Tylko gdzie tak naprawdę nakreślona jest cienka granica, która strefę komfortu przemienia niezauważenie w strefę tchórzostwa i ucieczki przed życiem?
„Blizny życia” mają co najmniej dwie warstwy. Pierwsza to pasjonująca i wciągająca opowieść o życiu bohaterów w malowniczych Sudetach, ich relacjach z lokalną społecznością oraz ze sobą nawzajem, o mniej i bardziej dramatycznych wydarzeniach i zrządzeniach losu, o pasjach, porywach namiętności, radościach i smutkach. Ta historia wciąga od pierwszych zdań i nie ma obaw – nie będziecie się nudzić podczas lektury! Jednak dużo ważniejsza jest druga warstwa, ta w głębi, którą da się zobaczyć dopiero rozgryzając pierwszą. To opowieść o wiecznej wędrówce człowieka oraz o konieczności dokonywania w niej wyborów. O wędrówce, która nieodmiennie kojarzy mi się z tekstem Stachury tak pięknie od lat śpiewanym przez Stare Dobre Małżeństwo:
Wędrówką jedną życie jest
człowieka
Idzie wciąż
Dalej wciąż
Dokąd Skąd
Dokąd Skąd
Jak zjawa senna życie jest człowieka
Zjawia się
Dotknąć chcesz
Lecz ucieka
Lecz ucieka
To nic! To nic! To nic
Dopóki sił
Jednak iść
Przecież iść
Będę iść(…)
Ani Mateusz, ani Ksenia, ani nikt inny nie ma gwarancji, że nowy
początek automatycznie będzie oznaczać LEPSZY etap. Każda podejmowana przez
nich decyzja pociąga za sobą wymierne konsekwencje. Relacja Mateusza z Moniką,
przyjaźń z tajemniczą Łucją. Znajomość Kseni z Arturem. Przyjaźń Mateusza z
księdzem Konradem, kojarzącym mu się z dobrodusznym braciszkiem Tuckiem
z historii o Robin Hoodzie. To wszystko są elementy dużo bardziej
skomplikowanej układanki, z której to stopnia skomplikowania bohaterowie nie
zawsze zdają sobie sprawę. A może ..nie chcą jej sobie zdawać? Katarzyna Targosz w ukrytej warstwie swojej
powieści pokazuje wysiłek, jaki każdy z bohaterów musi włożyć w odnalezienie
właściwej ścieżki, ale również i prawdziwego siebie. Bez oszukiwania się,
usprawiedliwiania i szukania wymówek.
Jeśli jest coś, w czym ludzie osiągnęli
perfekcję, to jest to umiejętność samooszukiwania się. Chcielibyśmy móc oszukać
Boga, jakoś ukryć ten czy tamten grzech, ale wiemy, że tego zrobić się nie da,
więc oszukujemy przynajmniej samych siebie. Jakie to głupio ludzkie, wiedzieć,
że robi się coś złego, a jednocześnie mieć nadzieję, że ujdzie nam to
na sucho, że jakoś się z tego wyplączemy. Od najmłodszych lat uczymy
się tego, że nasze działania mają swoje konsekwencje, lecz równocześnie nieustannie
kombinujemy, jak to ominąć.
Ta druga warstwa powieści wybrzmiewa szczególnie mocno w relacji
Mateusza ze Skylar i z Łucją. Ale również w wyborach jednocześnie silnej i
rozedrganej Kseni. Nagłe zwroty akcji
oraz dramatyczne wydarzenia sprawią, że w pewnym momencie każdy z bohaterów
będzie zmuszony stanąć sam przez sobą nagi, pozbawiony otoczki półprawd i
samooszukiwania się.
Kolejnymi walorami powieści są umiejętnie w nią wplecione cytaty z
literatury oraz pewien urokliwy, piękny wątek muzyczny, którym Autorka
nawiązuje do rodzinnej historii. Ale odkrywanie tego pozostawiam Wam :) ! Zapewniam Was, że lektura „Blizn życia” nie
będzie czasem straconym, ponieważ poza zajmującą fabułą zyskacie materiał do
poważnych przemyśleń A może nawet …rachunku sumienia ;) ? To powieść o
dojrzewaniu do samych siebie, do własnych emocji i do właściwych wyborów. I do
prawdziwego życia, które nie pozwala chować się tchórzliwie za winklem, ale
popycha nas wciąż na nowe ścieżki i zmusza, byśmy odnaleźli kompas, który
zaprowadzi nas do celu.
Gorąco polecam Wam lekturę „Blizn życia” – warto!!!
Bardzo lubię takie powieści. Fajna recenzja.
OdpowiedzUsuń