„Dwadzieścia dwa lata
znajomości. Tyle wystarczy, aby czytać w drugiej osobie jak w otwartej księdze.
Wielokrotnie łapali się na tym, ze jedno zaczynało, a drugie kończyło myśl.
Zdarzało im się też pomyśleć o tym
samym w jednym momencie”.
O kim mowa? O bohaterach najnowszej książki Magdaleny Majcher z serii „Osiedle Pogodne” zatytułowanej „Nie czas na tajemnice”. A dokładniej o Klarze i Jacku Przybysławskich, parze z dwudziestoletnim stażem małżeńskim, świetnie układającym się życiem rodzinnym i zawodowym. Ona jest dyrektorką lokalnego muzeum, on szanowanym kardiologiem, a ich córka, Ewa, właśnie bezproblemowo dostała się na studia medyczne w Krakowie. Są zamożni, ustawieni w życiu, nie dotykają ich przyziemne problemy większości przeciętnie sytuowanych rodzin. W momencie, gdy ich poznajemy, największym problemem zdaje się być zmierzenie z syndromem opuszczonego gniazda, który właściwie dotyka głównie Klarę, bo to ona spędzała cały wolny czas z córką. Owszem, po dwudziestu latach małżeństwa dosięgła ich pewna rutyna, ale kto powiedział, że rutyna musi być zła? Zwłaszcza ta wypracowana przez lata w udanym związku? To przecież rutyna daje poczucie bezpieczeństwa i komfortu. Ale czy na pewno?
Mimo tej pozornej sielanki Autorka od samego początku pokazuje subtelnie pewne pęknięcia w rodzinnym obrazku. To trochę tak, jakby od czasu do czasu wyczuć fałszywy ton w pozornie perfekcyjnie wykonanej symfonii. Niewprawnemu uchu będzie co prawda trudno go wychwycić, ale pozostanie niejasne wrażenie, że coś było nie tak. Dla mnie te fałszywe tony dały się wyczuć w irytacji Jacka zachowaniem Klary po wyjeździe Ewy czy choćby w stosunku Hani, siostry Klary, do jej męża. Generalnie jednak były to, jak wyżej wspomniałam, trudne do wychwycenia fałszywe tony. Tym większym tąpnięciem w życiu rodzinnym Przybysławskich okazuje się nagłe aresztowanie Jacka. Jego znaczenie można porównać do uszkodzenia fundamentów domu w trzęsieniu ziemi – budynek niby nadal stoi, ale bez oceny specjalistów trudno powiedzieć czy nie spadnie na głowy mieszkańców grzebiąc ich żywcem. W fabule najnowszej części „Osiedla Pogodne” aresztowanie Jacka, dosłownie i w przenośni, prowadzi do przeszukania podczas którego wychodzą na jaw intymne tajemnice domowników. Dosłownie takie skojarzenie mi się nasunęło – policjanta, który przeszukując dom podejrzanego, chcąc nie chcąc ogląda bieliznę jego żony i znajduje między zwiewnymi koronkami ukochaną, zniszczoną, bawełnianą koszulkę z plamą na środku, którą żal było wyrzucić.
„Nie czas na tajemnice” porusza bardzo dużo ważnych tematów, ale podstawowymi są zaufanie oraz szczerość w związku. Klara nagle zostaje skonfrontowana z poważnymi oskarżeniami stawianymi swojemu mężowi i musi podjąć decyzję, po czyjej stronie stanąć. Sytuacja jest bardzo trudna, z gatunku tych najtrudniejszych, bo nie ma żadnych twardych dowodów winy, jest tylko słowo przeciwko słowu. Ale czy aby na pewno? Nie do końca, bo ta konkretna sytuacja przywołuje z odmętów przeszłości pewne wydarzenia, które mocno zachwiały zaufaniem kobiety wtedy i które nawet teraz, po latach, okazują się być niczym rdza powodująca nieodwracalne zniszczenia. Ale czy słusznie? Czy przeszłość powinna rzeczywiście rzutować na teraźniejszość? Jakie są granice zaufania i kontroli? Czy kiedyś popełnione błędy usprawiedliwiają wydanie na kogoś wyroku? Kiedy nakręca się medialna nagonka i tym samym wciąga w sprawę również Klarę i Ewę, sytuacja staje się naprawdę trudna. I tutaj, po raz kolejny, chcę pochwalić Magdalenę Majcher za niesztampowe rozwiązania. Świetnie wodzi za nos czytelnika podsuwając mu możliwe scenariusze po to, żeby za moment zagrać ma na nosie udowadniając, że prawda jest o wiele bardziej skomplikowana niż mogło się wydawać. Zwłaszcza finał jest naprawdę świetny, bo psychologicznie wiarygodny, a jednocześnie zaskakujący i kolejny raz rujnujący dobre samopoczucie czytelnika przekonanego, że już wszystko wie ;) ! Brawo! Lubię takie książki!
Dla mnie ta opowieść to również przestroga przed zbytnią pychą i pewnością siebie. Powiem szczerze, Klara nie wzbudziła mojej pełnej sympatii, zwłaszcza z powodu jej stosunku do Hani, młodszej siostry. Magdalenie Majcher udało się dobrze pokazać tak charakterystyczny dla ludzi, którym dobry wiatr wyraźnie sprzyja w życiu, rys pewnej arogancji, przekonania o własnej wyższości i nieomylności. Tymczasem potępiana przez Klarę za styl życia Hania wydaje się mieć, od samego początku, o wiele lepszą intuicję i lepsze rozeznanie sytuacji. I, powiem szczerze, wzbudziła we mnie o wiele większą sympatię niż Klara. Nie wiem, czy to tylko mój osobisty odbiór obu postaci czy zamierzony przez Autorkę efekt, ale wątek więzi siostrzanych jest w tej książce również bardzo ciekawie pokazany.
Podsumowując, „Nie czas na tajemnice” to kolejna już książka Magdaleny Majcher, która porusza ważne, życiowe tematy, a czyni to w sposób przemyślany, zmuszający czytelnika do pogłębionej refleksji. I po raz kolejny Autorka udowadnia to, za co bardzo ją cenię, a mianowicie porządne zakorzenienie w prawdziwym życiu, które bywa raczej gorzko-słodkie niż cukierkowe i które nie raz i nie dwa potrafi niehonorowo znokautować. Na tle wielu cukierkowych powieści obyczajowych te Magdaleny Majcher naprawdę wyróżniają się tą wiernością życiowej prawdzie. Jednak nie myślcie, że są przez to przygnębiające! Przeciwnie, zawsze ostatecznie Magdalena Majcher zdaje się cichutko nucić „uparcie i skrycie, ach życie kocham cię, kocham cię nad życie”! Gorąco Wam polecam nie tylko najnowszy tom, ale całą serię „Osiedle Pogodne”!
Za przedpremierowy egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Pascal :) !